Porz±dek przyrody 

Seungri — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

Bez znaczenia dla tej historii jest fakt, czy to by³a ¶roda czy czwartek. Dni i tak zlewa³y siê mu w jeden ci±g, przerywany od czasu do czasu snem- czynno¶ci± marnuj±c± przecie¿ tak cenne godziny.
W ten obojêtnie jaki dzieñ tygodnia obudzi³ siê wtulony w cia³o kolejnej kobiety z my¶l±, która nie wstrz±snê³a mo¿e ¶wiatem, ale poderwa³a energicznie z ³ó¿ka- mi³o¶æ to z³uda! Zobaczy³ j± tak wyra¼nie jak kr±g³o¶ci kobiety rysuj±ce siê pod cienk± tkanin± koszulki.
Cichutko siê ubra³ i spakowa³ w ma³± walizkê wszystko to, co zd±¿y³o zadomowiæ siê tu wraz z nim. Szparga³ów pozornie nie by³o du¿o, zajmowa³y ¶ci¶le okre¶lone miejsca, jakby ich naczeln± zasad± by³o zaakcentowanie obecno¶ci nowego mieszkañca. Kubek w szafce, pstrokaty rêcznik w ³azience, ma³y koc na fotelu, parasol w przedpokoju. Potrzebne minimum, aby czuæ, ¿e siê jest. Zrêczne okre¶lenie tu i teraz, lub tez oswojenie obcych k±tów.
Przesad± by³by opis deszczowego poranka i dramatycznej sylwetki rozp³ywaj±cej siê we mgle, bo jakby zupe³nie na przekór ¶wieci³o s³oñce
Nie zostawi³ kartki- nigdy nie zostawia³. Nie pozostawi³ ¿adnej rzeczy, a gdyby nawet- by³ zbyt wra¿liwy, by wraz z powrotem znosiæ widok smutnych oczu- jak ka¿dy egoista.
Rozpacz nad tu³aczym losem rozpocz±³ od mocnej kawy w przytulnej kawiarence. Ulegaj±c czarownym u¶miechom ¶licznej kelnerki, zamówi³ ciastko z brzoskwini±. I popad³ w melancholiê wczesnogodzinn±, strzepuj±c nieopatrznie popió³ do kawy...
Prezentowa³ siê do¶æ typowo, typowo te¿ ceni³ sobie niezwyk³e piêkno kobiecego cia³a. Smêtnie wydychaj±c dym, zastanawia³ siê, jak te¿ obejdzie siê bez powietrza jakim by³a woñ wieczornych piersi, smak sutków, dra¿ni±ce ³askotanie w³osów. Mia³ dusze artysty, potrzebowa³ muzy, aby wygrywaæ etiudy na plecach, w nieskoñczono¶æ wyca³owywaæ skazy skóry, malowaæ palcami niestworzone krainy. Têskniæ, marzyæ, jak na mê¿czyznê przysta³o- budziæ podziw i podziwiaæ. ¦wieciæ. Zdecydowanie lubi³ ¶wieciæ.
Zapatrzony w niewinny loczek sp³ywaj±cy po skroni kelnerki, nabra³ przekonania, ¿e jednak bêdzie kocha³, z ca³ych si³, do utraty tchu. Swoj± w³asn± mi³o¶ci±, zwariowan±, pe³n± czystego uwielbienia, ciep³± i namiêtn±, bez poszukiwania idea³u na wieki, nawet i krótk±, ale burzliw± i niepodzieln±, bez jutra, bez nigdy, bez wieczno¶ci. Tak±, która nie bêdzie kaza³a praæ wspólnych majtek w pralce, p³aciæ rachunków, która nie bêdzie toczyæ wojny o nic, ale te¿ tak±, w której nie bêdzie wspólnej staro¶ci...
Dokoñczy³ ciastko, zagasi³ papierosa. Pod rachunkiem i pieniêdzmi pozostawi³ ma³± karteczkê z numerem telefonu, nie mog±c opêdziæ siê od widoku piêknych oczu kelnerki.
I wróci³ pe³en skruchy do ¿ony.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl