Seungri — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress
Dzieñ dobry doktorze – uk³oni³ siê b³azeñsko Knup, gdy zrówna³ siê z id±cym po drugiej stronie ulicy mê¿czyzn±. Ju¿ wcze¶niej zwróci³ uwagê na ma³±, przygarbion± postaæ w s³omianym kapeluszu. Pozna³ j±. W pierwszym odruchu chcia³ nawet raptownie skrêciæ aby unikn±æ spotkania, ale ich oczy ju¿ siê spotka³y wiêc nic nie da³o siê zrobiæ.
- Dzieñ dobry Knup, witam, witam – odpowiedzia³ doktor swoj± star± manier±, ale bez charakterystycznego, szczerego u¶miechu.
Dopiero teraz Knup zauwa¿y³ jego zmêczon± twarz, chud± i pomarszczon±, spod kapelusza nie wystawa³y ju¿ tak jak dawniej spiête fantazyjn± spink± mlecznobia³e w³osy. Jedynie oczy doktora pozosta³y te same: b³yszcz±ce, uwa¿ne, wychwytywa³y ka¿dy szczegó³ w swoim otoczeniu. W³a¶ciwie tylko w tych oczach Knup zobaczy³ dawnego kompana od szklaneczki piwa, niezwykle radosnego, prostego, trochê nadpobudliwego wyk³adowcê powa¿nego uniwersytetu.
- Ty jak zwykle siê w³óczysz - zagadn±³ doktor. – Sk±d lub dok±d idziesz ?
- By³em na wzgórzach – odpar³ Knup. – Zakwit³y ró¿e i nie mog³em odmówiæ sobie spaceru. Teraz mam zamiar zatrzymaæ siê w tej ma³ej cukierni na skraju rynku. Zapraszam.
- No… mo¿e innym razem… zaniedba³e¶ siê – powiedzia³ doktor patrz±c na poszarpane rêkawy koszuli Knupa.
- Eee… nie – roze¶mia³ siê Knup. – To ró¿e. Widzisz, za nic nie chcia³y abym pozbawia³ ich swojego towarzystwa. T³umaczy³em, ¿e muszê wracaæ na swoje miejsce, ale na pró¿no do nich mówiæ, nie przejmuj± siê tym. S± jak zakochane dziewczêta.
Oczy doktora za¶mia³y siê na chwilê.
- Na d³ugo przyjecha³e¶ ?- zapyta³ Knup.
- Na zawsze.
Nie zapyta³ dlaczego. Dowie siê za kilka dni
- W takim razie bêdziemy mieli jeszcze czas aby siê spotkaæ i wypiæ szklaneczkê zimnego piwa – powiedzia³ szybko Knup, widz±c zniecierpliwienie na twarzy przyjaciela.
- Na pewno. Za kilka dni. Do zobaczenia. – Ostatnie s³owa doktor powiedzia³ ju¿ odchodz±c.
Patrzy³ przez chwilê za oddalaj±c± siê filigranow± postaci±. Postanowi³ nie zastanawiaæ siê nad tym co wydarzy³o siê w jego ¿yciu. To mog³o byæ jedno lub tysi±ce nieszczê¶æ. To nie by³o istotne. Wa¿ne by³y jego oczy, a dok³adniej to, co zawsze w nich widzia³. To, co byæ mo¿e nie pozwoli³o doktorowi po³kn±æ truciznê, a jemu ka¿e czasami zrywaæ siê przed ¶witem i gnaæ w kierunku gdzie za chwile zacznie siê dzieñ. Po raz pierwszy widzia³ to na lekcji biologii patrz±c przez mikroskop na szalej±c± w zamkniêtej komórce cytoplazmê. Jaki¶ czas potem w malutkim ciele noworodka, które wygina³o siê we wszystkie strony nie bêd±c w stanie opanowaæ ruchów wzbudzanych niedojrza³ymi jeszcze nerwami. Albo tego dnia, gdy wracaj±c z codziennej w³óczêgi zobaczy³ na skraju lasu rój przepiêknych motyli, obsiad³y one rozk³adaj±ce siê resztki postrzelonego przez my¶liwych lisa i ³apczywie uzupe³nia³y azot w swoich organizmach, jakby na przekór ewolucji która skaza³a ich na wieczn± koegzystêcjê z kwiatami. Jeden raz tak¿e to us³ysza³, w domu swoich dziadków, w ostatnim westchnieniu umieraj±cej.
Otrz±sn±³ siê z zadumy i popatrzy³ na rynek. Miêkkie popo³udniowe ¶wiat³o otula³o drobne kamieniczki, w³a¶nie zaczyna³a siê najlepsza pora dla obwieszonych czarnymi pude³kami go¶ci. Wy³aniali siê oni teraz z bocznych uliczek, przystawali na ich skraju i patrzyli z uwag± na dachy lub na o¶wietlone fragmenty murów.
Knup westchn±³ g³êboko i ruszy³ powoli w kierunku cukierni…nagle odwróci³ siê i spojrza³ na wzgórza.
- Bywajcie ! – krzykn±³ w my¶lach. – Za rok znowu siê tu zjawiê, by spojrzeæ w tysi±ce pachn±cych, kipi±cych ¿yciem oczu.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plfunlifepok.htw.pl