Hypnos patrzy 

Seungri — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

Hypnos Patrzy

Rozdzia³ I

Owiniêty w brudne szmaty ¿ebrak wyleguj±cy siê na brzegu chodnika nie zauwa¿y³ postaci przemykaj±cej wzd³u¿ ¶ciany sklepu monopolowego. Nêdzarz ob³±kanym wzrokiem wywierca³ dziurê w obdrapanym szyldzie reklamuj±cym tanie wino i choæ tajemniczy osobnik przechodz±c prawie ¿e zawadzi³ o wywieszkê, bêd±c± obiektem kultu biedaka, ten ani nie drgn±³. Mo¿na t³umaczyæ na to na ró¿ne sposoby. Mo¿na przyj±æ, ¿e nêdzarz by³ pijany. Mo¿na te¿ powiedzieæ, ¿e na ulicy by³o zbyt ciemno, by dostrzec ruch.

Pewne kontrowersje mo¿e wzbudziæ fakt, ¿e cz³owieka przechadzaj±cego siê 12 wrze¶nia o drugiej trzydzie¶ci siedem ulic± o angielskiej nazwie Bringer Hill nie by³o.

Jeszcze dziwniejszy mo¿e wydaæ siê nag³ówek gazety wydanej 13 wrze¶nia. Dwadzie¶cia cia³ znalezionych w najspokojniejszej dzielnicy Londynu.

¯ebrak zezna³, ¿e widzia³ kto wchodzi³ do budynku, który zosta³ pó¼niej nazwany Domem Rze¼nika. Stoj±c za weneckim lustrem wskaza³ m³odego ch³opaka w zielonym swetrze, szczê¶liwego mê¿a i ojca dwumiesiêcznej córki. Jak mo¿na siê domy¶laæ, po pewnym czasie ch³opak zosta³ zamkniêty, a nastêpnie, aby ostudziæ kilkana¶cie tysiêcy zbulwersowanych spraw± w³a¶cicieli kablówki, uznany przed media za psychopatycznego mordercê. W ten sposób oszukani ludzie mieli ¶wiadomo¶æ, ¿e s± bezpieczni i mogli na internetowych blogach kl±æ na mordercê. Jak to dobrze, ¿e sprawiedliwi ludzie czuwaj± nad tym wszystkim.

¯ebrak dosta³ nagrodê, któr± przepi³ le¿±c pod sklepem. Bogu winny ch³opak w zielonym swetrze powiesi³ siê na sznurówce w wiêzieniu maj±c 50 lat. Jego ¿ona próbuj±c utrzymaæ siebie i córkê, porzuci³a szko³ê aby zarabiaæ jako prostytutka na dwie zmiany. Zaginê³a kilka lat po ¶mierci mê¿a, ale nikt jej nie szuka³. Dwumiesiêczna córka doros³a, siêgnê³a po ciê¿kie narkotyki i zmar³a w wieku 22 lat.

Aby zrozumieæ dog³êbnie sens tej opowie¶ci bêdziesz musia³ odrzuciæ wszystko, czego siê w ¿yciu nauczy³e¶, czego do¶wiadczy³e¶. W dniu narodzin mia³e¶ postaæ nie zapisanej tablicy. W miarê jak dorasta³e¶ rodzina, bliscy, nawet przypadkowe osoby, kszta³towa³y twój charakter i sposób postrzegania ¶wiata. Mo¿na porównaæ to do figurki z plasteliny lepionej przez lata. Zapewne twoi rodzice w³o¿yli du¿o pracy w to, aby ciê ulepiæ. Nauczy³e¶ siê, ¿e kolor zielony nazywany jest przez ludzi kolorem zielonym. Nie jeste¶my w stanie sprawdziæ, czy kolor zielony jest postrzegany tak samo przez wszystkich. Po prostu pokazano nam tak± barwê i powiedziano, ¿e jest zielona. To nie wszystko. Nauczono nas, a mo¿e nauczyli¶my siê sami, z czystej ciekawo¶ci, ¿e kolor zielony jest kolorem neutralnym. Ma koj±cy wp³yw na uk³ad nerwowy i dzia³a relaksacyjnie. A teraz za³ó¿my, ¿e na ca³ym ¶wiecie wszczepiono ludziom specjalne urz±dzenie, które kolor zielony zmienia z kolorem czerwonym. Ludzie wskazuj±c na [dla nas] kolor zielony mówi±, ¿e to kolor czerwony i odwrotnie. Co wiêcej, ucz± innych, ¿e kolorem czerwonym maluje siê wnêtrza szpitali, aby ludzie nie denerwowali siê chorob± i mogli siê odprê¿yæ.

W dzisiejszym ¶wiecie widaæ to ju¿ niesamowicie jasno. Jak mo¿na tego nie zauwa¿yæ, gdy ludzie oszukuj± ludzi, a ci wiedz±c, ¿e s± oszukiwani, k³ami± sobie, ¿e to prawda. Cz³owiek tak opanowa³ sztukê k³amania, ¿e potrafi ok³amaæ siê taki sposób, ¿e w to k³amstwo ca³kowicie uwierzy i odda za nie ¿ycie.

To co tu zosta³o przedstawione, to cz±stka ¶wiata tak ma³a, ¿e mo¿na j± porównaæ do czego¶, co ludzie na ziemi nazywaj± atomem.

Bêdziesz musia³ zw±tpiæ jeszcze w wiele rzeczy, aby 12 wrze¶nia zobaczyæ postaæ przemykaj±c± przez zaciemnion± czê¶æ ulicy. Je¶li jednak masz teraz dziwne przeczucie, ¿e kto¶ za tob± stoi - nie odwracaj siê. Powstrzymaj nieodpart± chêæ oszukania siê.

Rozdzia³ II

Jade Ikel Boreasz. Jade nigdy nie zastanawia³ siê jakie mo¿e byæ jego nazwisko. Zbyt wiele razy przemieszcza³ siê poprzez wymiary ¶wiata i zbyt wielu iluzji w ¿yciu do¶wiadczy³, aby zachowaæ przy sobie co¶ tak nieprawdziwego jak nazwisko. Zwracano wiêc siê do niego Jade lub Jadei.

- Dwóch ¶wiadomych. Impuls bardzo widoczny z miejsca.
- Daj mi czterna¶cie minut.
- Czterna¶cie…
- Tak.

W pomieszczeniu siedzia³y dwie osoby – mê¿czyzna i kobieta. Gdyby nie smuk³a sylwetka kobiety i d³ugie, bia³e w³osy wystaj±ce z kaptura, postaci by³by nie do odró¿nienia. Oboje mieli na sobie ciemnoniebieskie, ci±gn±ce siê do ziemi szaty, przewi±zane w pasie sznurem a na g³owach kaptury.

Po chwili kobieta wysz³a zamykaj±c za sob± drzwi. W zamku zgrzytn±³ klucz. Mê¿czyzna po³o¿y³ siê na pos³aniu wygl±daj±cym jak kupa zszytych worków tak, ¿e kaptur zsun±³ siê odrobinê w dó³.

Faza Alfa.

Z rysów twarzy mê¿czyzny mo¿na wywnioskowaæ ¿e by³ on stosunkowo m³ody. Cz³owiek na ziemi powiedzia³by, ¿e ma na oko 20 lat.

Faza Theta.

Ten cz³owiek przeszed³ naprawdê wiele. Za wiele jak na dwudziestolatka. I nie chodzi tu o zmarszczone czo³o, czy pooran± bruzdami twarz.

Przechodzenie w fale Delta.

Ten cz³owiek jest ju¿ bardzo zmêczony.

Drzwi otwieraj± siê. Do ¶rodka wchodzi kobieta o w³osach bia³ych jak ¶nieg i klêka przed ³ó¿kiem na którym le¿y mê¿czyzna. Nie mo¿na stwierdziæ, ¿e p³acze. Teoretycznie.

Rozdzia³ III

- O jejciu jej!

Zdawa³o siê jej, ¿e ka¿de uderzenie bitu wype³nia³o jej cia³o. Gdyby nie by³a tak wysoko zapewne zastanawia³aby siê dlaczego przy tak wysokim natê¿eniu d¼wiêku nie pêka szk³o. Muzyka wprawia³a wszystko w taniec – wszystko czyli niewiele. Oddzia³ywa³a bowiem na niesamowicie ciasny, zagracony pokoik z ³ó¿kiem, biurkiem i szaf±. Pozostawa³ metr kwadratowy wolnego miejsca.

W istocie by³a bardzo wysoko. Ale jeszcze nie tak wysoko, aby nie odró¿niaæ fal wyp³ywaj±cych z subufera od skacz±cego przed ni± partnera. Zaczyna³a ju¿ odp³ywaæ, ale nie zdawa³a sobie z tego sprawy, bo najwa¿niejsze by³o teraz uczucie. My¶lenie potrzebuje wysi³ku, a wszystkie si³y skoncentrowa³y siê teraz na jednym punkcie. W mózgu pozostawa³o wiêc tyle krwi, ile wystarcza do zachowania ¶wiadomo¶ci.

Jeden ruch, drugi, trzeci… z³ote w³osy spad³y jej na twarz… zdmuchnê³a je z trudem a w g³owie pojawi³y siê pierwsze wizje. Mo¿e byæ tylko jedno wyt³umaczenie. To ju¿. Tak po prostu.

I rozwar³y siê góry, wybuch³y lasy a wody wyla³y. Zatrzês³o ¶wiatem w posadach. I w ci±gu kilku sekund zd±¿y³a zobaczyæ i poczuæ to wszystko, urodziæ siê tysi±c razy i umrzeæ tyle samo, zd±¿y³a poczuæ siê jak strza³a w czasie lotu, nast±pi³ Wielki Wybuch tworz±c wszech¶wiat a ona nie by³a jedn± z galaktyk, ona by³a Wszystkim i Wszêdzie i tak jak Bóg by³a w stanie stworzyæ ¶wiat w ci±gu tych kilku sekund. Kilka sekund, nie w siedem dni.

£ó¿ko zapad³o siê gdzie¶ g³êboko a ona wraz z nim. Spada³a i spada³a ale nie to by³o teraz wa¿ne. Wa¿ne by³o Wszechszczê¶cie, którego nie mog³a poj±æ i które jeszcze trwa³o. Ach, niech potrwa jeszcze trochê…

***

Mike rzuci³ palenie rok temu, ale czu³, ¿e teraz powinien zapaliæ. Nawet mniejsza co. Mo¿e byæ starty na py³ listek klonu…

Mike nie wyró¿nia³ siê niczym szczególnym. To znaczy, ¿e jego ¿ycie polega³o na niekoñcz±cej siê zabawie tj. piciu, balowaniu, dupczeniu i piciu, balowaniu oraz dupczeniu z t± ró¿nic±, ¿e by³ bardzo zdolny – mia³ niesamowit± pamiêæ przez co jego zabawa by³a jeszcze bardziej niekoñcz±ca. Po prostu praktycznie nie musia³ siê uczyæ. To ca³kowicie wystarcza³o mu do szczê¶cia. Wygl±d – dosyæ przeciêtny - nadrabia³ s³owem i czynem. By³ optymist± bior±cym z ¿ycia pe³nymi gar¶ciami.

I tak rozmy¶laj±c o listkach klonu Mike wyszed³ na ulicê. By³o ju¿ grubo po drugiej, wiêc mo¿na by³o siê w najlepszym wypadku zaziêbiæ wychodz±c w samej koszuli, ale nie po tym, co Mike prze¿y³ przed chwil±. Dlatego pewnym krokiem zacz±³ i¶æ w bli¿ej nieokre¶lonym kierunku, ot tak, bez powodu.

Maszerowa³ tak d³u¿sz± chwilê nikogo po drodze nie spotykaj±c, a¿ wreszcie zobaczy³ w oddali fioletowy b³ysk. Nie by³o to ¶wiat³o. Przypomina³o to rozb³ysk fioletowej dyskotekowej kuli – przynajmniej tak pomy¶la³ Mike. Przez chwilê w tym samym miejscu by³o jeszcze widaæ fioletowe drobinki. Mike by³ cz³owiekiem lubi±cym ryzyko. Jednocze¶nie stara³ siê omijaæ k³opoty, postanowi³ wiêc nie zbli¿aæ siê do dziwnych fioletowych zjawisk nadnaturalnych – sam u³o¿y³ sobie ów m±dr± nazwê obracaj±c siê na piêcie – po czym ruszy³ w kierunku domu, gdzie czeka³a na niego jedna z najwspanialszych dziewcz±t, je¶li nie najwspanialsza, jak± go¶ci³ w swoim domu, czy… ³ó¿ku.

Gdyby nie obróci³ siê i nie zacz±³ wracaæ zapewne dosta³by zawa³u widz±c fioletowy b³ysk zbli¿aj±cy siê z osza³amiaj±c± prêdko¶ci± w jego kierunku. Jednak by³ do niego ustawiony ty³em, a ów b³ysk porusza³ siê bezg³o¶nie, ³atwo wiêc wywnioskowaæ, ¿e Mike dosta³ w plecy i wy³o¿y³ siê jak d³ugi.

Dziewczyna o imieniu Amelia w tym samym czasie zd±¿y³a ju¿ trochê och³on±æ po prze¿ytym szoku i przestraszy³a siê nie na ¿arty. Zdarza³o siê, ¿eby ch³opak ucieka³ po wszystkim, ale nie w o drugiej w nocy z w³asnego domu!

Rozdzia³ IV

- Na pocz±tek powinni¶cie przestaæ postrzegaæ sen jako stan iluzorycznego zawieszenia pomiêdzy ¶wiatami, jak was nauczono. Mo¿e zdaje wam siê, ¿e macie ¶wiadomo¶æ, ale to równie¿ z³udzenie. Niektórzy z was maj± w±tpliwo¶ci nawet w tej chwili i to znak, ¿e mo¿e wyrosn± z was jeszcze ludzie. Na razie jeste¶cie niczym. I je¶li nie zrozumiecie tego, co mówiê, skoñczycie w nico¶ci – former Jean zna³ to na pamiêæ wiêc wypluwa³ z siebie s³owa z prêdko¶ci± ¶wiat³a – w ¶nie jeste¶my obudzeni. Ludzie s± ¶wiêcie przekonani, ¿e ¿ycie jest prawdziwe, a ¶ni±c po prostu do¶wiadczamy marzeñ sennych, iluzji. Nie zdaj± sobie sprawy z tego, ¿e to w³a¶nie sen jest stanem rzeczywisto¶ci. Ludzie, którzy opanowali sztukê ¶nienia w odpowiednim stopniu rozumiej± to dok³adnie. Na wasze umys³y s± zarzucone klatki. Na pocz±tku nie mogli¶cie nawet zapamiêtaæ pojedynczego snu, pó¼niej twierdzili¶cie, ¿e podró¿owanie po ¶wiecie astralnym to iluzja, ¿e wasz mózg tworzy kopiê realnego ¶wiata i pozwala go do¶wiadczaæ. Jakie g³upie wyt³umaczenie znajdziecie, gdy wam powiem, ¿e od narodzin przebywacie w ¶nie? Teraz znajdujemy siê w jednej z iluzorycznych kopi ¶wiata…

Ludzie siedz±cy wzd³u¿ sto³u, za którym sta³ former Jean byli wyra¼nie oszo³omieni. Zd±¿yli ju¿ zrozumieæ, ¿e wszystko co mówi ten podstarza³y pan w d³ugim, czarnym p³aszczu jest prawd±. Bali siê wiêc jego i jego s³ów. Jean doskonale wiedzia³ co dzieje siê w ich mózgach. Ich pod¶wiadomo¶ci chcia³y go zabiæ, tu i teraz zasztyletowaæ po czym pój¶æ do domu. Ludzie siedz±cy przed nim chcieli znaæ prawdê, ale nadal mieli na sobie klatki. Czu³, widzia³ i s³ysza³ co mówi mu ich ego, które teraz by³o jedno¶ci±. „Przestañ!” – krzyczeli. „Nie rób tego!” – mimo ¿e ich smutne twarze milcza³y. On sam s±dzi³, ¿e to niepotrzebne, ¿e robi im krzywdê wyjawiaj±c prawdê. Zastanawia³ siê nad tym czêsto. Czy gdyby mu nie kazano, robi³by to? Czy to ich wnêtrza wp³ywaj± na niego podsuwaj±c takie my¶li? Czy pod¶wiadomo¶æ jednego cz³owieka mo¿e wp³ywaæ na drugiego, siedz±cego przed nim?

- To miejsce, ta szko³a, poka¿e wam jak siê obudziæ. Resztê bêdziecie musieli zrobiæ sami.

Rahim poruszy³ siê niespokojnie. Wydawa³o mu siê, ¿e gdzie¶ to ju¿ s³ysza³. Jakby co¶ od¿y³o w jego umêczonej g³owie. Wspomnienia..? Te wspomnienia s± moje? Co¶ tu jest nie tak.

Monolog Jean Deuxa cich³ w oddali. Wazon z fumellarami stoj±cy na stole przed nim przesun±³ siê o milimetr. Nie… on siê skurczy³. Otwórzcie okno, strasznie tu duszno. Zaraz… te fumellary przed chwil± mia³y inny odcieñ…

Wybuch fioletowego powietrza podrzuci³ Jeana w górê i rozerwa³ go na kilka czê¶ci. Rahim nie widzia³ jak zakrwawione och³apy spadaj± na stó³ bo strumieñ zimnego powietrza odrzuci³ go w ty³. Krzes³o zamortyzowa³o upadek. Inni nie mieli takiego szczê¶cia. Rahim natychmiast wsun±³ siê pod stó³. Na w³asne oczy widzia³, jak krzes³o, na którym jeszcze przed chwil± le¿a³ rozpryskuje siê w drzazgi. Stó³ by³ wystarczaj±co wysoki, aby szybko przebiec jego d³ugo¶æ. Gdyby spod niego wyszed³, zobaczy³by ludzi, którzy prze¿yli pierwszy wybuch i wyj±wszy sztylety parli ku postaci stoj±cej po ¶rodku pomieszczenia. Zobaczy³by jak ów postaæ spowita fioletowym blaskiem w d³ugim, ciemnoniebieskim p³aszczu i kapturze zabija kolejnych napastników pos³uguj±c siê d³ugim dr±giem. Zobaczy³by w jego ruchach nienaturaln± energiê, jak gdyby wykonuj±c swój niesamowity taniec, nie tyle sam niós³ ¶mieræ, co jej rozkazywa³, a ona jakby w obawie przed swoim panem po¶piesznie mia¿d¿y³a cia³a i druzgota³a ko¶ci. Nie by³ jednak tego w stanie zobaczyæ, bo pêdz±c pod sto³em zbli¿a³ siê w³a¶nie do ogromnych drzwi, które by³y teraz jego jedynym wybawieniem.

Zobaczy³ go. Widzia³ go ju¿ wcze¶niej, ale by³ zbyt skupiony. Teraz wyra¼nie zaniepokojony przeniós³ ciê¿ar na drug± nogê i wykonuj±c ostatni obrót wyci±gn±³ ku Rahimowi rêkê. Ten wiedziony przeczuciem spojrza³ w ty³ w biegu.

Drewniany stó³ nie wytrzyma³ natê¿enia skumulowanej energii która promieniowa³a z sun±cej nad nim fioletowej kuli i zapad³ siê mia¿d¿±c spor± czê¶æ pod³ogi.

Rahim zatrzyma³ siê i obróci³. Drobne drzazgi pryskaj±ce ze sto³u nie strzela³y ju¿ we wszystkie strony a u³o¿y³y siê równolegle do poruszaj±cej siê kuli i powoli sunê³y wraz z ni±. Zdawa³o siê, ¿e czas zwolni³. Wszystko dzia³o siê tak wolno, ¿e Rahim zobaczy³ najpierw bia³y py³ pryskaj±cy ze ¶cian a dopiero pó¼niej zrozumia³, ¿e to budynek siê wali. Sufit zacz±³ odrywaæ siê od sklepienia i pod±¿a³ teraz ku kuli, która niesamowicie wolno p³ynê³a w stronê Rahima. Pod³oga zaczê³a siê zapadaæ. Ogromne kawa³y wy³o¿onej p³ytami pod³ogi spada³y gdzie¶ w przepa¶æ. Zosta³ tylko on i ¶mieræ. Ale nie ba³ siê. Wyj±³ krótki sztylet i pocz±³ biec na spotkanie swojej pani.

Nikt nie wiedzia³ potem co sta³o siê z now± szko³± filozoficzn± w dwa dni po jej otwarciu. Nie zosta³o z niej absolutnie nic, poza dziur± w ziemi. Uznano pó¼niej, ¿e w to miejsce spad³ ogromny meteor, który zmiót³ z powierzchni ziemi budynek, ale zapiski o tym z I w p.n.e. nie przetrwa³y do czasów nowo¿ytnych.

CDN...

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl