WIOSENNY KWIAT ZAKWITA JESIENI¡ - (2) 

Seungri — strony, Obrazki i wiele więcej na WordPress

Dima od³o¿y³ s³uchawkê. Sprawa, jak siê okaza³o, by³a ma³o istotna, ale czu³ niewypowiedzian± wdziêczno¶æ wobec osoby, która zatelefonowa³a. Dziêki niej w prosty i niewymuszony sposób pozby³ siê s±siada.
"A mo¿e trzeba by³o przygadaæ go¶ciowi...? Ech! Kij mu w oko."
Sta³ naprzeciw biurka i wpatrywa³ siê w swój sekretny, jak sam o nim mówi³, zeszyt. Znowu przypomnia³ sobie Chiarê, siebie sprzed kilku lat, a pomiêdzy jednym i drugim pojawiaæ siê poczê³y fragmenty my¶li i s³ów, co do których nie do koñca mia³ pewno¶æ, czy wszystkie z nich by³y jego w³asne, czy mo¿e zas³yszane, przeczytane gdzie¶, kiedy¶...
"Zaæmienie s³oñca zdarza siê tak rzadko... A jednak siê zdarza... To wszystko jest najzwyczajniej w ¶wiecie nieprawdopodobne, przecz±ce elementarnym zasadom logiki... A mo¿e nie? Mo¿e czego¶ nie dostrzegam?"
Spojrza³ w stronê okna.
„Jak ona to powiedzia³a? >>Kiedy odesz³am, zrozumia³am, ¿e zawsze go kocha³am...<< Hmm... Ja kiedy odszed³em poczu³em siê wolny. Wolny? Tak! Wolny! Ale przecie¿ ci±gle samotny... - Mitia poczu³ lekkie uk³ucie w sercu. - Kim by³em dla niej? Kim ona by³a dla mnie? Kim tak naprawdê byli¶my dla siebie? Czy w ogóle byli¶my...? Skoro siê skoñczy³o, to znaczy, ¿e by³o?…”
Usiad³ w fotelu. Rozejrza³ siê po pokoju.
„Co¶ siê koñczy, co¶ siê zaczyna... Tak! Co¶ siê zaczyna! Jednej ju¿ od dawna nie ma, a teraz... ta druga. Zjawi³a siê - zaiste!, zjawi³a - jak nieproszony go¶æ, a przecie¿... jakoby oczekiwany, obecny od samego pocz±tku w tej swojej tajemniczej nieobecno¶ci-obecno¶ci... Dlaczego? I po co? >>Zrozumia³am, ¿e nie przypadkiem zamieszka³am na tej ulicy...<< Czemu chcia³a zobaczyæ ogród? Dok±d jecha³a tamtej nocy? Kim jest ten, którego kocha? Jak to mo¿liwe, ¿eby tak d³ugi czas by³a tam, na dole? Czy¿by rzeczywi¶cie by³a... chora? Tyle zagadek, przemilczeñ, niedopowiedzeñ… Chcia³oby siê dotrzeæ do ich sedna, choæby tylko - a¿? - posi³kuj±c siê intuicj±, jej przeb³yskiem, daleko g³êbiej ukrytym przecie¿, a zarazem przenikliwym bardziej, ni¿ umys³u w³adze siêgaj±, ni¿ my¶l jaka dotrzeæ zdo³a; subtelniejszym w swym wyrazie, ni¿ odczucie najdelikatniejsze...”
Tak rozmy¶laj±c, zanurzony w fotelu, Dima powoli odp³ywa³ ku krainie Morfeusza. Czu³, ¿e jeszcze chwila i za¶nie. Wtem, ni st±d ni zow±d, przed jego oczyma pojawi³a siê dobrze mu znana postaæ. Jej twarzy nie by³ w stanie zobaczyæ - jawi³a siê niewyra¼nie i mgli¶cie. Jednako¿ nie mia³ najmniejszych w±tpliwo¶ci, kto zacz. Postaæ owa, na pocz±tku wygl±daj±ca jak miniaturka samej siebie, po chwili zaczê³a rosn±æ. Owa transformacja nie trwa³a jednak d³ugo. I bynajmniej punktem granicznym nie sta³y siê wymiary naturalne, ale wci±¿ zdecydowanie mniejsze.
- Mgr od ¶wiat³a - wyszepta³ Dima i otworzy³ oczy. - Ciekawe. Owszem, nawet bardzo! By³ u mnie. On naprawdê tu by³! Pofatygowa³ siê pan Sestkaski na drugie piêtro - normalnie kred± w kominie! - tylko po to, ¿eby u¶wiadomiæ mi, i¿ nasza tajemnicza s±siadka jest psychicznie chora. Hmm... Pan Miko³aj, Szczepan, czy jak mu tam "kluczem" do tajemnicy Chiary?
Do koñca dnia my¶l ta nie dawa³a mu spokoju. Im d³u¿ej kwestiê tê rozwa¿a³, tym bardziej sk³ania³ siê ku tezie, ¿e jest w³a¶nie tak: Sestkaski i Chiara maj± ze sob± co¶ wspólnego. Cokolwiek mia³oby to znaczyæ.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl